Do trzech razy sztuka… Przynajmniej tak to zapamiętałem. W końcu udało nam się razem pracować.
Daniel nazwał to impresją dokumentalną.
Obrazy, posklejane notatki i dźwięki, tak jak lubię „wydłubane”, wyciągnięte, gdzieś pod skórą, spod podłogi. Masa dźwięku której mam wrażenie nikt poza nami dwoma nie usłyszy. Ale on tam jest. Na pewno.
To była praca zupełnie inna niż pozostałe. Trochę jak rekonstrukcja, jak odczytywanie nie swojego.
Mam nadzieję że mi się ta sztuka udała.
Filmu wypatrujcie na festiwalach, teraz możecie obejrzeć dwie zapowiedzi.